środa, 6 maja 2015

Yasmin Levy w Palladium



Yasmin Levy - czyli artystka, której koncerty są wręcz mistycznym przeżyciem, wystąpiła 29 kwietnia w Warszawie w klubie Palladium.
Długo można by opowiadać o tym, co tam się działo tamtego wieczoru, na pewno mogę z czystym sumieniem napisać, że był on przepiękny. Tego dnia miałam okazję wysłuchać występów trzech artystów: Karoliny Skrzyńskiej, Piotra Woźniaka i oczywiście Yasmn Levy, która była gwiazdą tego wieczoru.

Wieczór rozpoczął się od krótkiego występu Karoliny Skrzyńskiej, która zaprezentowała zarówno utwory starsze jak również te z nadchodzącej płyty. Jej występ bardzo mi się podobał, a wykonania wszystkich kompozycji były bardzo emocjonalne. Artystka na koniec zaznaczyła, że tego wieczoru spełniło się jedno z największych marzeń czyli występ na jednej scenie z Yasmin Levy. Jako drugi
na scenie pojawił się Piotr Woźniak, który zaprezentował utwory ze swojej płyty, zatytułowanej „Tata Adama”. Jest to muzyk, charakteryzujący się ogromną wrażliwością, którą mogłam zaobserwować podczas występu. Podczas jego koncertu utwory zostały przepięknie zaaranżowane na gitarę i wiolonczelę. Były momenty, kiedy naprawdę wzruszałam się, dlatego zapamiętam ten występ na długo i jeśli jeszcze kiedyś będę miała okazję zobaczyć Piotra Woźniaka na żywo, na pewno skorzystam z okazji.

Po krótkiej przerwie technicznej po występie Piotra Woźniaka na scenie pojawili się muzycy, którzy przyjechali do Polski razem z Yasmin Levy i zaczęli grać kompozycje zatytułowaną: „El Amor Contigo”, a po chwili na scenę weszła Yasmin Levy, ubrana w przepiękny biały kostium, w którym wyglądała naprawdę zjawiskowo, zaczęła śpiewać swoim silnym i cudownym głosem. Po kilku następnych kompozycjach artystka przywitała publiczność zgromadzoną w Palladium słowami: „Dzień dobry, pogoda dzisiaj jest kiepska”, dodając po chwili, że z koncertu wyjdziemy smutni. Po tych kilku słowach artystka otrzymała gromkie brawa. Później wokalistka zaczęła opowiadać o piosence „Hasta Sempre Amor”, która traktuje o nieszczęśliwej miłości. Wykonanie tej kompozycji było niesamowicie emocjonalne, na twarzy Yasmin Levy malowały się różne silne, raczej negatywne emocje. Później wybrzmiał utwór „Adio Kerida”. Dzięki swojej charyzmie Yasmin Levy zmusiła publiczność zgromadzoną w Palladium, aby zaśpiewała z nią refren tej piosenki. Następnie wokalistka zaczęła opowiadać o swoim ojcu, który zmarł, gdy ona miała niespełna dwa lata. Yitzhak
Levy był kantorem i przez całe swoje życie dbał o to, by muzyka i tradycja sefardyjska próbę czasu. Po tej opowieści wokalistka „zaprosiła ojca na scenę”. Jego kompozycja „Una Pastora”, została zagrana z płyty CD, na której słychać zarówno muzykę oraz jego wokal, a Yasmin Levy zaśpiewała kilka wokaliz, za co otrzymała gromkie brawa. Potem artystka zaśpiewała w języku hiszpańskim polski utwór, który nosi tytuł „Ta ostatnia niedziela" i w oryginale był wykonywany przez Mieczysława Fogga. Jak sama Yasmin Levy opowiadała, usłyszała tę kompozycję pierwszy raz, gdy była w Polsce i od razu jej się spodobała, Później długo szukała tej piosenki, ale nie mogła jej nigdzie znaleźć. Kilka dni przed koncertem w Palladium usłyszała ją po raz drugi, a koleżanka powiedziała jej co to za utwór i pomogła w tłumaczeniu tej kompozycji na język hiszpański i dzięki temu publiczność zgromadzona w Palladium mogła usłyszeć „Tę ostatnią niedzielę” w wykonaniu Yasmin Levy na żywo. Artystka zaśpiewała ten utwór w sposób naprawdę niesamowity, a podczas śpiewu towarzyszyły jej bardzo silne emocje. Gdy skończyła stwierdziła, że my Polacy potrafi zaśpiewać ten utwór zdecydowanie lepiej niż ona. Następnie wybrzmiał utwór „Una Noche Mas”, którego wykonanie dzięki ogromnemu zaangażowaniu Yasmin Levy w śpiew bardzo przypadło mi do gustu. Potem usłyszałam mój ulubiony utwór z plyty „Tango”, zatytułowany La Cumparsita”. Ta piosenka opowiada o ogromnej samotności człowieka, który nie może liczyć na nikogo, a jego jedynym przyjacielem jestem pies. Jej wykonanie było bardzo emocjonalne, a gdy Yasmin Levy śpiewała w moich pojawiły się łzy. Tego momentu chyba nigdy nie zapomnę, miałam wrażenie jakby artystka śpiewała tylko dla mnie. Było to naprawdę cudowne uczucie. Po kilku
kolejnych utworach, których wykonanie również bardzo mi się podobały, wybrzmiała dla mnie najważniejsza piosenka Yasmin Levy, która nosi tytuł „La Ultima Canciom”. Jest to utwór, który artystka napisała w bardzo trudnym okresie jej życia, gdy zastanawiała się nad tym by skończyć śpiewać, bo zrozumiała że nie została stworzona po to by zostać gwiazdą. Miała to być „Ostatnia piosenka jej życia - la ultima cancion de mi vida. To bardzo osobista kompozycja Yasmin Levy, zaryzykowałabym stwierdzenie, że to najbardziej osobista piosenka w jej twórczości, dlatego też jej wykonanie było najbardziej emocjonalne, podczas koncertu tej izraelskiej wokalistki. Publiczność zgromadzona w Palladium zamarła, słuchała śpiewu Yasmin Levy w ogromnym skupieniu, nie słyszałam nawet najmniejszego szmeru podczas tego utworu. W moich oczach natychmiast pojawiły się łzy. Miała to być ostatnia piosenka tego wieczoru, ale artystka zdecydowała się zaśpiewać coś jeszcze dla wyjątkowej jej zdaniem polskiej publiczności. Wybrała piosenkę „Olvidate de mi” czyli „zapomnij mnie”. Jej wykonanie chyba najbardziej mi się podobało podczas całego koncertu. Moją szczególną uwagę już nie po raz pierwszy zwróciły bardzo silneemocje, towarzysace Yasmin Levy podczas śpiewu. Później artystka zeszła ze sceny, a ja myślałam, że to już naprawdę koniec tego pięknego wieczoru. Jednak gromkie brawa publiczności przywołały ją na scenę ponownie i wybrzmiał utwór „Me Voy”, będący przepięknym zakończenem tego koncertu. 

Występ Yasmin Levy w mojej opinii był cudowny, dopracowany w każdym szczególe. Setlista została ułożona w sposób idealny nie zabrakło utworów z „Tanga” oraz kompozycji z wcześniejszych płyt artystki. Mimo że od koncertu Yasmin Levy w Palladium minął dopiero tydzień ja już się szykuje na jej następny występ w Polsce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz