W roku 2016 wydano wiele naprawdę świetnych i różnorodnych płyt. Wybrałam 6, które mnie najbardziej poruszyły i przekonały. Nie był to wybór łatwy, ale są to albumy, które zostaną ze mną „na dłużej” i bardzo chętnie do nich wracam.
Beth Hart - Fire On The Floor
Ten wybór nie będzie dla Was zaskoczeniem, ponieważ na pewno wiecie, że Beth Hart to moja ulubiona wokalistka. W 2015 roku bardzo spodobał mi się jej album „Better Than Home”, a w szczególności piosenka „Tell Her You Belong To Me”. W 2016 swoją premierę miała jej najnowsza płyta studyjna zatytułowana „Fire On The Floor”. To kolejna świetna propozycja od tej amerykańskiej wokalistki, nie tylko dla fanów, ale także dla tych, którzy lubią ambitną i intrygującą muzykę z niesamowitym wokalem. Po pierwsze jest to album różnorodny, niektóre piosenki zostały utrzymane w klimacie rockowym, inne w jazzowym, bluesowym czy nawet soulowym. Nie zabrakło również jednej radosnej popowej kompozycji. O sile tego wydawnictwa stanowią ambitne teksty wszystkich utworów, często traktujące o niespełnionej miłości, ale także problemach społecznych. „Fire On The Floor” to wydawnictwo bardzo ambitne wymagające ogromnego skupienia przy słuchaniu. Beth Hart po raz kolejny dzieli się swoimi przeżyciami, nie zawsze radosnymi. Jeśli jeszcze nie znacie tej płyty to powinnyście ją przesłuchać. Mam również wielką nadzieję, że Beth Hart w tym roku przyjedzie do Polski na kilka koncertów.
Leonard Cohen - You Want It Darker
Rok 2016 upłynął pod znakiem pożegnań z wielkimi artystami. Ludzie mówią, że był to najgorszy rok w historii muzyki, ponieważ tak wielu odeszło. Jedni zdążyli pożegnać się z fanami, innym to się nie udało. Wsród tych, którzy już grają w „największej orkiestrze świata” jest Leonard Cohen – artysta, który moim zdaniem powinien dostać Nagrodę Nobla za poetyckie teksty. 21 października miał swoją premierę jego najnowszy ( a jak się później okazało ostatni) album studyjny. To kolejne bardzo ambitne wydawnictwo 2016 roku. Jest to płyta mroczna i smutna, będąca swoistym testamentem tego wielkiego muzyka, a przede wszystkim pożegnaniem ze światem. Na kilka dni przed śmiercią sam Leonard Cohen w jednym z wywiadów stwierdził, że jest „gotowy na śmierć”. Na tym albumie nie zabrakło symboliki judeo-chrześcijańskiej, nawiązań biblijnych i ciekawych aranżacji. To był drugi album-pożegnanie w tym roku. Leonard Cohen pożegnał się z tym światem jak na Mistrza przystało…
Nick Cave & The Bad Seeds - Skeleton Tree
Nick Cave przeżył straszną tragedię – jeden z jego synów spadł z klifu i zginął na miejscu. Od tamtego wydarzenia wielu ludzi zastanawiało się, czy ten artysta będzie w stanie jeszcze coś stworzyć. Nick Cave długo milczał, a w sierpniu 2016 ukazała się informacja o tym, że niedługo zostanie wydany najnowszy album studyjny „Skeleton Tree”. Jest to płyta trudna, a jej nagranie na pewno musiało wiele kosztować tego artystę. Nick Cave napisał utwory traktujące o stracie syna i ogromnym bólu, który jej towarzyszy. Zawarł na tym albumie ogrom emocji, obok których nie można przejść obojętnie. Wszystkie utwory zostały utrzymane w niesamowicie mrocznym i bardzo smutnym klimacie. Album to nie wszystko. Nie można zapomnieć o bardzo poruszającym filmie „One More Time With Feeling”, w którym artysta opowiada o całym albumie i procesie jego nagrywania. Płyta „Skeleton Tree” i film „One More Time With Feeling to jedne z najbardziej poruszających premier ubiegłego roku, do których na pewno będę jeszcze wracać.
David Bowie - Blackstar
Pierwsze
pożegnanie 2016 roku – te słowa najlepiej opisują ostatni album Davida Bowie „Blackstar”.
To bardzo intrygujące wydawnictwo, po pierwsze różnorodne. Wiadomo, że David
Bowie lubił eksperymentować z muzyką i dzięki temu zostanie zapamiętany. „Blackstar
nie jest płytą łatwą w odbiorze, ale uderza w słuchacza przy każdym
przesłuchaniu. Wszystkie utwory stanowią piękne pożegnanie z tym światem. Jest
to album, który trzy dni po premierze stał się symbolem odejścia wielkiego
artysty, jakim był David Bowie. Mroku dodają opublikowane teledyski do utworów „Lazarus”
czy „Blackstar”, które sugerują, że niedługo może go zabraknąć na tym świecie.
David Bowie odszedł tak jak wielu chciałoby odejść – niepokonany i podziwiany
przez wielu Zostawił album, który zostanie zapamiętany przez wielu i zapewne
przyszłe pokolenia też go poznają i będą się nim zachwycać.
Jeff Beck - Loud Hailer
Czy blues może brzmieć dobrze w połączeniu z muzyką alternatywną? Ależ jak najbardziej. Udowodnił to Jeff Beck na swoim najnowszym albumie „Loud Hailer”. Jego gitara na tej płycie brzmi jak zawsze cudownie. Riffy wprawiają w ogromne zasłuchanie, a przede wszystkim intrygują. Jeff Beck potrafi tak wiele „wyciągnąć” z gitary, dlatego doskonale rozumiem dlaczego przez wielu jest nazywany wirtuozem tego instrumentu. Artysta nawiązał współpracę z utalentowanymi młodymi artystkami: Carmen Vandenberg i Rosie Bones, w związku z tym jest to album międzypokoleniowy. Na tej płycie uwagę zwraca bardzo charakterystyczny wokal Rosie Bones. Artysta uwielbia eksperymentować z muzyką i tak się stało w tym przypadku . „Loud Hailer” to bardzo interesujący i intrygujący album, na którym zawarto ogrom emocji. Jest to wydawnictwo oryginalne, dzięki czemu zostanie zapamiętane przez wielu na lata. Miejmy nadzieję, że ten artysta przyjedzie do Polski na koncert. Myślę, że wielu z Was chciałoby usłyszeć te kompozycje na żywo.
PJ Harvey - The Hope Six Demolition Project
Pj Harvey powróciła po 5 latach z nową płytą. Jej najnowsze wydawnictwo nosi tytuł „The Hope Six Demolition Project”. Jest to swego rodzaju „Raport o stanie świata. Artystka wyruszyła w podróż po całym świecie ze znanym fotografem Seamusem Murphy i na swoim albumie zawarła przemyślenia i odczucia, dotyczące tej wyprawy. Porusza trudne, choć bardzo ważne tematy takie jak na przykład wojna czy bieda. Chce zwrócić uwagę wielu ludzi na problemy otaczającego nas świata, których tak często nie zauważamy lub po prostu na nie reagujemy. Płyta została utrzymana w klimacie rockowo-alternatywnym, choć nie zabrakło elementów folkowych, czy nawet „dźwięków afgańskiej ulicy”. Na tym albumie teksty są zdecydowanie ważniejsze od muzyki, choć niepokojący podkład instrumentalny buduje napięcie i sprawia, że przez chwilę można się znaleźć w centrum wydarzeń. Utwory z tego albumu brzmią doskonale na koncertach, wprawiają w ogromne zasłuchanie i nie można przejść obok nich obojętnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz