czwartek, 1 października 2015

Akasha - Hail The Sun

Akasha to brytyjski duet pochodzący z Londynu. Jego członkowie to: Charlie Casey i Damian Hand. Swoją przygodę z muzyką rozpoczęli już 21 lat temu, gdy zaczęli mieszać swoje bardzo różne gusta muzyczne. 4 września 2015 r. miała miejsce premiera ich najnowszego wydawnictwa zatytułowanego „Hail The Sun”. 

Na tej płycie na pewno znajdziemy niezły miszmasz gatunkowy: elektronika, odrobina jazzu i trip hopu. Gatunki do siebie nie do końca pasujące, ale mimo wszystko albumu słucha się doskonale i już nieraz zdarzyło się tak, że zapętlił mi się. Na pewno nie będzie on dla mnie wydawnictwem roku 2015, ponieważ zawiera kilka niedociągnięć, które wymienię potem.  Na płycie znajdziemy tylko 8 kawałków, ale są to na pewno kompozycje warte wielokrotnego przesłuchania, mimo swoich wad.

Album rozpoczyna się od utworu tytułowego, który został utrzymany w klimacie minimalistycznego electro, a delikatny podkład muzyczny doskonale komponuje się z wokalem. Na początku słychać mężczyznę o bardzo niskim głosie, później dołącza kobieta. Jest to bardzo spokojna piosenka, która kojarzy mi się ze zmysłowością. Następna kompozycja nosi tytuł „Smoke”, na początku zawiera elementy trip hopowe w tym bardzo charakterystyczny wokal, który przy pierwszym przesłuchaniu skojarzył mi się ze sposobem śpiewania u Trickiego. Później pojawiają się typowo jazzowe elementy, zatem tę piosenkę można określić jako połączenie dwóch gatunków muzycznych trip hopu i jazzu. To bardzo interesujaca i oryginalna fuzja, jednak przyznam, że ten utwór na razie nie do końca mnie przekonuje głównie ze względu na bezapelacyjne podobieństwo do twórczości Trickiego. Wydaje mi się , że już kiedyś coś takiego słyszałam. Kolejny utwór jest w mojej opinii najbardziej jazzowym utworem na całej płycie. Muzycy podjęli próbę połączenia fragmentów jazzowych z muzyką elektroniczną, ale naprawdę trzeba się wsłuchać, aby dostrzec ten miszmasz. Sam utwór natomiast przypomina mi kompozycje zespołu The Cinematic Orchestra. Po tym bardzo jazzowym utworze na albumie znalazł się utwór typowo elektroniczny, podczas którego słychać dużo różnych beatów. Nastąpiła całkowita zmiana klimatu, tak jakbyśmy się przenieśli z jednej muzycznej skrajności w drugą. Na zakończenie utworu pojawia się odrobina jazzu. W związku z tym utwór brzmi bardzo oryginalnie i jest jedną z moich ulubionych kompozycji na tym wydawnictwie. Po kilku instrumentalnych piosenkach w kolejnym utworze pojawia się męski wokal. Kompozycja została utrzymana w klimacie jazzowym, a wokal doskonale komponuje się podkładem muzycznym. Poza tym zauważam jeszcze jedna wadę: niektóre dźwięki z poprzednich piosenek zostają powtórzone. Można stąd wywnioskować, że muzykom zabrakło pomysłów na kolejne kompozycje. Już od pierwszych dźwięków w następnej kompozycje słychać delikatne odgłosy trąbki, później włącza się piękny chociaż delikatny damski wokal, który doskonale komponuje się z podkładem instrumentalnym. W następnym już od pierwszej sekundy można usłyszeć dźwięki fortepianu, które pełnią główną rolę w podkładzie instrumentalnym dla całego utworu. Później włącza się delikatny męski wokal, który określiłabym jako bardzo zmysłowy. Wokalista jest bardzo zaangażowny w swój śpiew, ale czasem oddaje „palmę pierwszeństwa”  muzykom grającym na różnych instrumentach przede wszystkim dętych i na fortepianie. Ten utwór należy do najbardziej spokojnych na całym albumie „Hail The Sun”. Kompozycja zamykająca ten album nosi tytuł „Clearlight”. To utwór instrumentalny, który łączy w sobie wpływy muzyki jazzowej jak i elektronicznej. Jest on dosknałym podsumowaniem całego wydawnictwo.

Album „Hail The Sun” to na pewno album warty wielokrotnego przesłuchania, jednak nie jest on wolny od wad. Większość z nich wymieniłam pisząc tę recenzję. Nie zmienia to faktu, że jest to płyta interesująca, będąca próbą połączenia wielu skrajnych gatunków muzycznych. Niestety nie wszystkie połączenie są udane, niektóre z nich to po prostu kopia sampli innych zespołów, ale wiem, że nie każdy to zauważy. Przyznaje nie znam wcześniejszej twórczości duetu Akasha, ale wydaje mi się, że tak bardzo utalentowani muzycy mogliby dać coś więcej od siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz