Nieważne
gdzie mieszkam i gdzie przebywam, nadal chodzę na koncerty, bo to przecież moja
największa pasja, z której nie potrafię zrezygnować mimo wszelkich
przeciwności. 30.09. 2015 r. byłam na swoim pierwszym, na pewno nie ostatnim
koncercie w Brukseli. W Huis 23 wystąpiła Jasmien Aernout – flamadzka wokalistka.
To bardzo dziwne uczucie
siedzieć na koncercie i nie rozumieć ani jednego słowa, zawartego w tekstach
piosenek oraz w zapowiedziach wszystkich
utworów. Zapewne wielu z Was się teraz zastanawia co można napisać o takim
koncercie.
Przyznaje wybrałam się na
występ Jasmien Aernout z czystej ciekawości, żeby poznać muzykę Belgów.
Darmowe koncerty flamandzkich artystów są organizowane w samym centrum miasta w
niewielkim klubie, będącym filią Ancienne Belgique – czyli najbardziej znanego „miejsca koncertowego” w Brukseli..
Jest to niebywała szansa, aby poznać twórczość artystów miejscowych, którzy
najprawdopodobniej nigdy nie przyjadą do Polski.
Ten wieczór zaliczyłabym do najdziwniejszych w moim życiu, choć również bardzo udanych. Nigdy wcześniej
nie byłam na koncercie, podczas którego nie zrozumiałam ani słowa, nie znałam
ani jednej piosenki, nie miałam szansy zapoznać się z setlistą. Niemniej jednak
to kolejne bardzo ciekawe doświadczenie. Jasmien Aernout nazwałabym po prostu
dziewczyną z gitarą. Artystka już od długiego czasu pisze piosenki.
Zaczynała komponować w jeżyku angielskim, później w języku niderlandzkim, a jej
najnowsze utwory zostały stworzone w języku narodowym w Zachodniej Flandrii.
Jej występ bardzo mi się spodobał, wokalistka stała sama na scenie z
gitarą i wykonywała swoje autorskie kompozycje. W setliście przeplatały się
utwory bardzo melancholijne z tymi bardziej skocznymi. Każda kompozycja została
poprzedzoną stosunkowo długą zapowiedzią, na którą publiczność reagowała bardzo
żywo. Niektórzy widzowie zwracali się bezpośrednio do wokalistki, a inni po
prostu się śmiali. Mogę tylko wnioskować, że wokalistka opowiadała ze sceny
jakieś zabawne historie. Artystka miała doskonały kontakt z
publicznością, a widzowie znali jej utwory, bo czasem podśpiewywali. W mojej
opinii wszystkim ludziom zgromadzonym w Huis 23 koncert Jasmien Aernout przypadł do gustu – mi również.
Był to występ dla bardzo
małej ilości osób, Liczba widzów sali na pewno nie przekroczyła 40,
jednak takie koncerty mają swój urok. Publiczność była bardzo zasłuchana,
ponieważ gdy Jasmien śpiewała w klubie panowała zupełna cisza i na pewno każdy „przeżywał
jej muzykę” na swój sposób. Nikt nie robił zdjęć telefonem komórkowym. Widać było,
że ludzie przyszli do Huis 23 dla muzyki, a nie po to, żeby się pokazać. Zostało
to na pewno docenione przez artystkę, która jednak nie zdecydowała się na
zagranie bisu, mimo tego że po każdym utworze otrzymywała gromkie brawa.
Koncert Jasmien Aeronout
był dla mnie pierwszym krokiem do zapoznania się z kulturą Flamandzką. Bardzo
mi się podobał mimo wszelkich „niedogodności związanych z faktem, że nie znam
języka flamandzkiego, ale tego wieczoru to nie język, ale muzyka była
najważniejsza. Jeśli ktoś z Was przebywa teraz w obcym kraju to zachęcam Was do
zapoznania się z kulturą miejscową, a w szczególności z muzką regionalną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz