czwartek, 1 października 2015

Koncert, podczas którego nie zrozumiałam ani słowa

Nieważne gdzie mieszkam i gdzie przebywam, nadal chodzę na koncerty, bo to przecież moja największa pasja, z której nie potrafię zrezygnować mimo wszelkich przeciwności. 30.09. 2015 r. byłam na swoim pierwszym, na pewno nie ostatnim koncercie w Brukseli. W Huis 23 wystąpiła Jasmien Aernout – flamadzka wokalistka. 

To bardzo dziwne uczucie siedzieć na koncercie i nie rozumieć ani jednego słowa, zawartego w tekstach piosenek oraz  w zapowiedziach wszystkich utworów. Zapewne wielu z Was się teraz zastanawia co można napisać o takim koncercie. 

Przyznaje wybrałam się na występ Jasmien Aernout z czystej ciekawości, żeby poznać muzykę Belgów. Darmowe koncerty flamandzkich artystów są organizowane w samym centrum miasta w niewielkim klubie, będącym filią Ancienne Belgique –  czyli najbardziej znanego „miejsca koncertowego” w Brukseli.. Jest to niebywała szansa, aby poznać twórczość artystów miejscowych, którzy najprawdopodobniej nigdy nie przyjadą do Polski.

Ten wieczór zaliczyłabym do najdziwniejszych w moim życiu, choć również bardzo udanych. Nigdy wcześniej nie byłam na koncercie, podczas którego nie zrozumiałam ani słowa, nie znałam ani jednej piosenki, nie miałam szansy zapoznać się z setlistą. Niemniej jednak to kolejne bardzo ciekawe doświadczenie. Jasmien Aernout nazwałabym po prostu dziewczyną z gitarą.  Artystka już od długiego czasu pisze piosenki. Zaczynała komponować w jeżyku angielskim, później w języku niderlandzkim, a jej najnowsze utwory zostały stworzone w języku narodowym w Zachodniej Flandrii.  Jej występ bardzo mi się spodobał, wokalistka stała sama na scenie z gitarą i wykonywała swoje autorskie kompozycje. W setliście przeplatały się utwory bardzo melancholijne z tymi bardziej skocznymi. Każda kompozycja została poprzedzoną stosunkowo długą zapowiedzią, na którą publiczność reagowała bardzo żywo. Niektórzy widzowie zwracali się bezpośrednio do wokalistki, a inni po prostu się śmiali. Mogę tylko wnioskować, że wokalistka opowiadała ze sceny jakieś zabawne historie. Artystka miała doskonały kontakt z publicznością, a widzowie znali jej utwory, bo czasem podśpiewywali. W mojej opinii wszystkim ludziom zgromadzonym w Huis 23 koncert Jasmien Aernout przypadł do gustu – mi również.

Był to występ dla bardzo małej ilości osób, Liczba widzów sali na pewno nie przekroczyła 40, jednak takie koncerty mają swój urok. Publiczność  była bardzo zasłuchana, ponieważ gdy Jasmien śpiewała w klubie panowała zupełna cisza i na pewno każdy „przeżywał jej muzykę” na swój sposób. Nikt nie robił zdjęć telefonem komórkowym. Widać było, że ludzie przyszli do Huis 23 dla muzyki, a nie po to, żeby się pokazać. Zostało to na pewno docenione przez artystkę, która jednak nie zdecydowała się na zagranie bisu, mimo tego że po każdym utworze otrzymywała gromkie brawa.

Koncert Jasmien Aeronout był dla mnie pierwszym krokiem do zapoznania się z kulturą Flamandzką. Bardzo mi się podobał mimo wszelkich „niedogodności związanych z faktem, że nie znam języka flamandzkiego, ale tego wieczoru to nie język, ale muzyka była najważniejsza. Jeśli ktoś z Was przebywa teraz w obcym kraju to zachęcam Was do zapoznania się z kulturą miejscową, a w szczególności z muzką regionalną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz