Koncerty
w Belgii mają zupełnie odmienną specyfikę niż te w Polsce. Nie ma barierek
zabezpieczających pod sceną, widzowie po prostu mogę się opierać o scenę, co oznacza
, że są jeszcze bliżej artystów. Jednym z tych „szczęśliwców” stojących
bezpośrednio pod sceną byłam ja na wczorajszym koncercie Ibeyi w Ancienne
Belgique.
Dużo mogłabym pisać o tym
występie, który był bliski doskonałemu. Artystki wykonały niektóre bardzo
zaskakujące wersje utworów znajdujących się na ich debiutanckiej płycie, ale
też wykonały jeden nowy utwór, którego wcześniej nie znałam. Być może znajdzie
się na ich kolejnym wydawnictwie.
Koncert Ibeyi w Ancienne
Belgique supportował muzyk o pseudonimie Teme Tan, który pochodzi z Kongo, ale
wychował się obecnie mieszka w Brukseli. Jego koncert zdecydowanie mogę
zaliczyć do udanych. Artysta miał doskonały kontakt z publicznością i większość
osób zgromadzonych w Ancienne Belgique przekonał do wspólnego tańca. Podczas
swojego jakże krótkiego występu, Teme Tan wykonał kilka własnych kompozycji,
były one utrzymane w klimacie zdecydowanie folkowym z potężną dawką energii i
afrykańskiego temperamentu. Po koncercie artysta otrzymał gromkie brawa od
publiczności, która w mojej opinii doskonale bawiła się podczas jego występu,
będącego doskonałym wstępem do najważniejszych wydarzeń tego wieczoru.
Chwile po godzinie 21 na
scenę weszły dwie drobne dziewczyny, które na początku zaśpiewały a capella
utwór „Eleggua”. Był on doskonałym wstępem do ich występu, będącego jednym z
najlepszych koncertów, na którym byłam. Wokalistki miały doskonały kontakt z
publicznością, a widzowie doskonale się czuli podczas ich występu, tak samo jak
i one na scenie. Gdy wybrzmiał pierwszy utwór z setlisty tego wieczoru, Ibeyi
otrzymało gromkie brawa od publiczności. Dziewczyny zapaliły się świeczki,
które później postawiły na krańcach sceny i Naomi zapytała „On ne sais pas si
ici on doit parler francais ou anglais”, publiczność oczywiście odpowiedziała
chórem francais, więc każde kolejne słowa, nie licząc tytułów utworów, zostały
wypowiedziane w języku francuski. W setliście koncertu znalazły się prawie
wszystkie utwory z debiutanckiego albumu, a także wspomniany wyżej nowy utwór,
który nosi tytuł „Fly”. Wykonania piosenek były bardzo zaskakujące i bardzo
żywiołowe, ale również przepełnione emocjonalnością. Widać było, że bliźniaczki
doskonale czują się na scenie. Podczas koncertu Naomi grała na keyboardzie, a
jej siostra tworzyła beaty elektroniczne i grała na dwóch bardzo ciekawych
instrumentach, których nigdy wcześniej nie widziałam i nie wiem jak się
nazywają. Oba na pewno należą do grupy bębnów, bo Lisa wybijała na nich rękami
różne rytmy.
Nie mogło zabraknąć
mojego ulubionego utworu z ich najnowszego wydawnictwa czyli piosenki
zatytułowanej „Oya”, której wykonanie było bardzo emocjonalne, publiczność
słuchała go z uwagą, a w sali panowała absolutna cisza, co „stworzyło wyjątkowy
klimat” podczas tej piosenki. Przed wykonaniem utworu „Thinking of You” jedna z
sióstr powiedziała, że dedykują ją własnemu tacie. Widzowie z ogromną uwagą
słuchali tego bardzo uczuciowego wykonania, przepełnionego ogromną miłością i
wdzięcznością. Ibeyi otrzymało po nim gromkie prawa. Moim zdaniem najbardziej
emocjonalne było wykonanie piosenki „Yanira”, która została zadedykowana
kuzynce o tym właśnie imieniu. Najbardziej żywiołowy był z kolei utwór „River”,
który został wykonany tego wieczoru dwa razy. Najpierw gdzieś mniej więcej po
środku setlisty, później bliźniaczki zaśpiewały tę piosenkę razem z
publicznością na bis i było to doskonałe zakończenie tego koncertu. Poza tym
moją szczęgólną uwagę zwrócił utwór „Ghosts” wykonany w sposób z jednej strony emocjonalny, a z drugiej bardzo żywiołowy. Na zakończenie
głównej części koncertu bliźniaczki zaśpiewały utwór kończący ich debiutancki
album, po czym zeszły ze sceny, ale wróciły by zaśpiewać wraz z publicznością
wspomniany wyżej utwór „River”.
Po koncercie artystki
wyszły się spotkać ze swoją publicznością i podpisywały płyty, bilety, plakaty.
Niestety nie udało mi się z nimi porozmawiać bo była bardzo duża kolejka po
autografy i zdjęcia. W moje ręce natomiast trafiło niewielkie pudełeczko z
taśmą filmową, dostałam „swoje 15 sekund” 16 minutowego teledysku do „Ghosts”,
które zdążyłam już obejrzeć. Muszę przyznać, że dziwnie ogląda się wyrwany z
kontekstu fragment videoclipu, a zatem mam nadzieję, że niedługo uda mi się znaleźć
cały film gdzieś w internecie.
Koncert w Ancienne
Belgique bardzo mi się podobał. Tego wieczoru w klubie panowała doskonała
atmosfera, a artystki dały dosłownie z siebie wszystko. Podzieliły się z
publicznością „cząstką siebie”. Przepiekne wykonania ich kompozycji były
przepełnione emocjonalnością. Niektóre wersje piosenek z ich debiutanckiej
płyty mnie zaskoczyły, bo tę płytę postrzegałam jako stosunkowo spokojną, a
niektóre utwory zostały zaśpiewane w sposób niesamowicie żywiołowy. Jeśli
kiedykolwiek Ibeyi będzie grało w waszym mieście lub w waszek okolicy,
koniecznie wybierzcie się na ich koncert, na pewno tego nie pożałujecie i
będziecie się doskonale bawić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz