Fani
Enyi długo musieli czekać na nową płytę tej artystki, bo aż 7 lat. Myślę że się
nie zawiedli, gdyż to wydawnictwo jest zdecydowanie warte niejednokrotnego
przesłuchania, do czego wszystkich Was zachęcam.
W wersji podstawowej na
płycie „Dark Sky Island”, która miała swoją premierę 20 listopada 2015 r.
znalazło 11 utworów, utrzymanych w bardzo spokojnym New Age’owym klimacie,
natomiast na albumie deluxe znalazły się jeszcze 3 dodatkowe utwory, których
jeszcze nie słuchałam, ale mam nadzieję, ze szybko nadrobię te zaległości. W
tej recenzji skupię się na „wersji podstawowej”.
Pamiętam, jak kilka
tygodni temu w Internecie znalazłam singiel promujący to wydawnictwo czyli
piosenkę „Echoes in Rain”, odsłuchałam ją z wypiekami na twarzy. Z jednej
strony przypomina trochę taką Enyę jaką wszyscy dobrze znają, czyli tę z
„Orinoco Flow”. Być może niektórzy z Was uznają, że ta artystka powtarza sprawdzone wcześniej
melodie i nie stworzyła niczego nowego, ale muszę przyznać, iż w tym utworze
znalazłam coś takiego intrygującego i przekonał mnie już przy pierwszym
przesłuchaniu. W dodatku zaostrzył on „mój apetyt” związany z najnowszym
wydawnictwem Enyi, na którym się oczywiście nie zawiodłam.
Zacznijmy teraz od pierwszego utworu, który znalazł się na tej płycie.
Nosi on tytuł „The Huming”. Jest bardzo spokojny. Główną rolę w podkładzie
muzycznym pełni fortepian, oprócz tego słychać również dźwięki perkusji i
instrumentów smyczkowych. W mojej opinii tej kompozycji doskonale się słucha w
taki zimny jesienny wieczór, najlepiej przy kominku. Kolejna piosenka została zatytułowana „So I Could Find My Way”. Jej
melodia jest bardzo delikatna, a za razem klimatyczna i przepełniona emocjami,
które są doskonale w słyszalne w głosie Enyi, świetnie współgrającym z
podkładem muzycznym. Kolejna kompozycja nosi tytuł „Even In The Shadow” jest to drugi singiel
promujący to wydawnictwo. Wydawać by się mogło, że ten utwór został nagrany z udziałem
orkiestry symfonicznej. Jest on zdecydowanie bardziej energiczny niż dwa
poprzednie. Wiodącą rolę w podkładzie muzycznym pełnią instrumenty smyczkowe głownie
wiolonczela i kontrabas. Słychać również dźwięki fortepianu i innych
instrumentów muzycznych. Głos Enyi w porównaniu do pokładu muzycznego jest
bardziej cichy, co wytwarza specyficzny, a za razem intrygujący klimat tej
kompozycji. Po wielokrotnym przesłuchaniu „Dark Sky Island” doszłam do wniosku,
że Enya podjęła bardzo dobrą decyzję wybierając właśnie ten utwór jako
drugi singiel promujący tę płytę. Kolejna kompozycja „The Forge of Angels ma w sobie coś takiego
niepokojącego, zaczyna się od stosunkowo mrocznej melodii, nagranej głownie
przy użyciu fortepianu. Później słyszymy piękne wokalizy Enyi, które doskonale
komponują się z podkładem muzycznym. Następnie muzyka staje się jeszcze bardziej
mroczna. Piosenka ta doskonale wpisuje się w klimat całego wydawnictwa tej
artystki. Jako następny na tej płycie znalazł się utwór Echoes in Rain, o którym
już napisałam kilka słów wyżej. Kolejna kompozycja nosi tytuł „I Could Never Say Goodbye” jest ona
bardzo spokojna i klimatyczna. Została nagrana głównie przy akompaniamencie
fortepianu. Enya śpiewa głosem przepełnionym emocjami głównie smutkiem, żalem i
swego rodzaju nostalgią. Za każdym razem gdy słucham tej piosenki w moich
oczach pojawiają się łzy wzruszenia. W moim odczuciu jest to najbardziej
osobisty utwór na tym albumie. . Kompozycja tytułowa również bardzo spokojna, jednak została ona
utrzymany w trochę odmiennym klimacie. W podkładzie muzycznym oprócz fortepianu
pojawiają się instrumenty smyczkowe. Głos Enyi
już trochę inny, zaryzykuje stwierdzenie, że nie jest on aż tak
emocjonalny. Moją szczególną uwagę w tej kompozycji zwróciły chórki, które
doskonale wpisują się w nastrój, świetnie współgrają ze śpiewem tej irlandzkiej
wokalistki i podkładem muzycznym. Następna kompozycja rozpoczyna się od dźwięków instrumentów smyczkowych,
najprawdopodobniej wiolonczeli i kontrabasu. Później słychać piękny wokal Enyi,
przepełniony emocjami oraz cudowne wokalizy, momentami operowe, które doskonale
komponują się podkładem muzycznym, budzącym momentami niepokój. Przedostatnia piosenka na tym albumie nosi tytuł „The Loxian Gate”.
Przypomina mi ona nieco poprzednie dokonania tej wokalistki, ale nie odnoszę
wrażenie jakby Enya „się powtarzała”, choć może niektórzy mogą to tak traktują.
Ponownie w podkładzie instrumentalnym wiodącą rolę pełnią instrumenty
smyczkowe, które doskonale komponują się wokalem tej artystki. Utwór momentami
sprawia wrażenie, ze został nagrany przy udziale orkiestry symfonicznej i
doskonale brzmi w słuchawkach. Kompozycja zamykająca
„Diamonds On The Water” jest bardzo delikatna i klimatyczna, na początku słychać
wyraźne dźwięki fortepianiu, później dołączają instrumenty smyczkowe. Moim
zdaniem to doskonale zakończenie tej pięknej płyty, której moim zdaniem
najlepiej słuchać wieczorami.
Płyta Enyi to kolejne
doskonale wydawnictwo tego roku. Znalazło się na niej wiele ciekawych
kompozycji. Z jednej strony jest to taka Enya jaką wszyscy znamy, a utwory
można porównywać do poprzednich dokonań tej artystki, z drugiej natomiast ta
płyta ma w sobie coś takie przyciągającego, intrygującego. Jestem bardzo
ciekawa jak te utwory zabrzmiałyby na koncercie. Mam nadzieję, ze moje kolejne
muzyczne marzenie się kiedyś spełni i zobaczę tę jakże znaną irlandzką
artystkę na żywo , najlepiej w
towarzystwie orkiestry symfonicznej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz