wtorek, 26 kwietnia 2016

Moderat w Progresja Music Zone

Jeśli ktoś w ten piątkowy wieczór myślał o potężnej dawce dobrej muzyki elektronicznej to powinien się znaleźć na koncercie Moderata w Progresja Music Zone. Był to kolejny fantastyczny występ, którego miałam okazję wysłuchać w swoim życiu.

Muzycy tej niemieckiej grupy przyjechali do Polski promować swoje najnowsze wydawnictwo zatytułowane „III”. Tak naprawdę zagrali trzy koncerty w Poznaniu, Warszawie i we Wrocławiu. Warszawski koncert należał do tych dopracowanych w każdym szczególe.

Występ Moderata supportował niemiecki artysta pochodzący z Frankfurtu nad Odrą o pseudonimie Shed. Jego koncert nie należał do tych najbardziej porywających. Muzyk przygotował set djski i zagrał kilka kompozycji swojego autorstwa. W ogóle nie miał kontaktu z publicznością, tak jakby był bardzo zestresowany swoim występem. Ludzie zgromadzeni w Progresji starali się słuchać jego muzyki, ale też nie zabrakło tych, którzy swoją rozmową przeszkadzali innym. Na twarzy tego muzyka podczas seta malowały się różne emocje, często negatywne. Dopiero po zakończonym występie muzyk uśmiechnął się nieśmiało i pomachał do publiczności.

Chwilę przed 21 na scenie w Progresja Music Zone pojawili się muzycy zespołu Moderat.  Ich koncert był wspaniały, dopracowany w każdym szczególe. Na scenie członków niemieckiej grupy rozpierała energia. Mieli doskonały kontakt z publicznością zgromadzoną w tym warszawskim klubie. Czasami zwracali się do publiczności po polsku mówiąc: „Cześć”, „Dziękuję”, „Więcej?”. Setlista została ułożona w taki sposób, że utwory nieco spokojniejsze przeplatały się z tymi zdecydowanie bardziej energicznymi. Ważną rolę podczas występu Moderata pełniły wizualizacje świetlne, widoczne na ekranie umieszczonym za muzykami na scenie. Stanowiły one doskonałe dopełnienie tego koncertu. Zaryzykuję stwierdzenie, że w Progresji mieliśmy do czynienia z doskonałym i niezapomnianym muzycznym spektaklem, który pozwolił na oderwanie się od rzeczywistości. Koncert został bardzo dobrze nagłośniony. Rozemocjonowany głos wokalisty był bardzo dobrze słyszalny, a stojąc w pierwszym rzędzie mogłam obserwować emocje malujące się na jego twarzy, czasem pozytywne, czasem negatywne. Zauważyłam również, że muzycy doskonale się czuli na scenie w Progresji i po każdym utworze otrzymywali gromkie brawa od publiczności, która również świetnie się bawiła podczas jego koncertu. Niektórzy tańczyli, inni stali zasłuchani z zamkniętymi oczami. Muzycy wykazali się ogromną charyzmą podczas tego występu. Potrafili zachęcić publiczność do klaskania i doskonałej zabawy. Dochodzę do wniosku, że każdy kto był na tym koncercie wyszedł zadowolony pomimo tłoku i bardzo wysokiej temperatury.

Zaczęło się od stosunkowo mocnego uderzenia – wybrzmiał utwór „Ghostmother”. Publiczność od razu zaczęła tańczyć w rytm muzyki, a gdy Moderat skończył grać , w Progresji rozległy się gromkie brawa. Nie zabrakło też wielu fantastycznych kompozycji z ostatniej płyty tego zespołu takich jak: "Eating Hooks", "Reminder". Ich wykonania były bardzo energiczne Brzmiały zupełnie inaczej niż na płycie. Momentami publiczność śpiewała razem z muzykami. Czasami ludzie tańczyli. W Progresji panowała znakomita atmosfera. Najbardziej zapadło mi w pamięć wykonanie utworu „Bad Kingdom”, będącego jednym z moich ulubionych w dyskografii tego niemieckiego zespołu. To był pierwszy bis Zanim muzycy zaczęli grać Gernot Bronsert powiedział „I have a quiz for you. Do you know this noise. What is it?” Wtedy publiczność odpowiedziała chórem „Bad Kingdom!” i od razu rozległy się gromkie brawa. Członkowie zespołu Moderat zachęcili publiczność do wspólnego śpiewania i wydawało mi się, że momentami byli zaskoczeni, iż ludzie w Progresji tak dobrze znają tekst tej piosenki. Jednym z najbardziej lirycznych momentów podczas tego koncertu było wykonanie utworu „The Fool”, należącego do tych raczej spokojnych. Gdy członkowie zespołu śpiewali tę kompozycję, na ich twarzy malowały się różne emocje, obok których nie można było przejść obojętnie. Publiczność pod sceną stała zasłuchana, a przepiękne wizualizacje świetlne i dym, pojawiąjący się na scenie tworzyły niesamowity klimat. Po kilku bisach muzycy zeszli ze sceny. Wtedy niektórzy pomyśleli, że pewnie już nie wrócą bo „bisy już były”, jednak w Progresji znaleźli się również tacy, co nie przestawali klaskać, krzyczeć i tupać. Po chwili na scenie pojawił się Sebastian Szary z kartką w ręku i zaczął „I don’t know Polish, but I have something written here i wtedy zapytał ,więcej? Wtedy rozległy się gromkie brawa a ludzie zaczęli krzyczeć Yes! Następnie na scenie weszli pozostali muzycy i wybrzmiał ostatni utwór tego wieczoru. Była to bardzo energiczna, instrumentalna kompozycja. Publiczność w Progresji zaczęła tańczyć. Na koniec jeden z wielkich fanów Moderata wyjął płytę z mazakiem i udało mu się zdobyć autograf jednego z członków zespołu, a inni mogli tylko pozazdrościć. 

Ten wieczór w Progresja Music Zone na pewno zapamiętam na długo. Muzycy zespołu Moderat zagrali fantastyczny koncert, dopracowany w każdym szczególe. Publiczność w klubie byłaby bardzo zaangażowana i mogłam zaobserwować, że wszyscy się doskonale bawili podczas tego występu. Mam nadzieje, że po tak wspaniałym przyjęciu w Polsce niemieccy muzycy powrócą niebawem na kolejne koncerty w naszym kraju, których na pewno sobie nie odmówię.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz