Jeśli
ktoś w ten piątkowy wieczór myślał o potężnej dawce dobrej muzyki
elektronicznej to powinien się znaleźć na koncercie Moderata w Progresja Music
Zone. Był to kolejny fantastyczny występ, którego miałam okazję wysłuchać w
swoim życiu.
Muzycy tej niemieckiej
grupy przyjechali do Polski promować swoje najnowsze wydawnictwo zatytułowane
„III”. Tak naprawdę zagrali trzy koncerty w Poznaniu, Warszawie i we
Wrocławiu. Warszawski koncert należał do tych dopracowanych w każdym szczególe.
Występ Moderata supportował
niemiecki artysta pochodzący z Frankfurtu nad Odrą o pseudonimie Shed. Jego
koncert nie należał do tych najbardziej porywających. Muzyk przygotował set djski i zagrał kilka kompozycji swojego autorstwa. W ogóle nie
miał kontaktu z publicznością, tak jakby był bardzo zestresowany swoim
występem. Ludzie zgromadzeni w Progresji starali się słuchać jego muzyki, ale
też nie zabrakło tych, którzy swoją rozmową przeszkadzali innym. Na twarzy tego
muzyka podczas seta malowały się różne emocje, często negatywne. Dopiero po
zakończonym występie muzyk uśmiechnął się nieśmiało i pomachał do publiczności.
Chwilę przed 21 na scenie w Progresja Music Zone pojawili się muzycy
zespołu Moderat. Ich koncert był
wspaniały, dopracowany w każdym szczególe. Na scenie członków niemieckiej grupy
rozpierała energia. Mieli doskonały kontakt z publicznością zgromadzoną w tym warszawskim
klubie. Czasami zwracali się do publiczności po polsku mówiąc: „Cześć”,
„Dziękuję”, „Więcej?”. Setlista została ułożona w taki sposób, że utwory nieco spokojniejsze
przeplatały się z tymi zdecydowanie bardziej energicznymi. Ważną rolę podczas
występu Moderata pełniły wizualizacje świetlne, widoczne na ekranie umieszczonym
za muzykami na scenie. Stanowiły one doskonałe dopełnienie tego koncertu. Zaryzykuję stwierdzenie, że w Progresji mieliśmy do czynienia z
doskonałym i niezapomnianym muzycznym spektaklem, który pozwolił na oderwanie
się od rzeczywistości. Koncert został bardzo dobrze nagłośniony.
Rozemocjonowany głos wokalisty był bardzo dobrze słyszalny, a stojąc w
pierwszym rzędzie mogłam obserwować emocje malujące się na jego twarzy, czasem
pozytywne, czasem negatywne. Zauważyłam również, że muzycy doskonale się czuli na scenie w Progresji
i po każdym utworze otrzymywali gromkie brawa od publiczności, która również
świetnie się bawiła podczas jego koncertu. Niektórzy tańczyli, inni stali zasłuchani
z zamkniętymi oczami. Muzycy wykazali się ogromną charyzmą podczas tego
występu. Potrafili zachęcić publiczność do klaskania i doskonałej zabawy.
Dochodzę do wniosku, że każdy kto był na tym koncercie wyszedł zadowolony
pomimo tłoku i bardzo wysokiej temperatury.
Zaczęło się od stosunkowo mocnego uderzenia – wybrzmiał utwór
„Ghostmother”. Publiczność od razu zaczęła tańczyć w rytm muzyki, a gdy Moderat
skończył grać , w Progresji rozległy się gromkie brawa. Nie zabrakło też wielu
fantastycznych kompozycji z ostatniej płyty tego zespołu takich jak: "Eating
Hooks", "Reminder". Ich wykonania były bardzo energiczne Brzmiały zupełnie inaczej
niż na płycie. Momentami publiczność śpiewała razem z muzykami. Czasami ludzie
tańczyli. W Progresji panowała znakomita atmosfera. Najbardziej zapadło mi w pamięć wykonanie utworu „Bad Kingdom”, będącego
jednym z moich ulubionych w dyskografii tego niemieckiego zespołu. To był
pierwszy bis Zanim muzycy zaczęli grać Gernot Bronsert powiedział „I have a
quiz for you. Do you know this noise. What is it?” Wtedy publiczność
odpowiedziała chórem „Bad Kingdom!” i od razu rozległy się gromkie brawa. Członkowie zespołu Moderat zachęcili publiczność do wspólnego śpiewania
i wydawało mi się, że momentami byli zaskoczeni, iż ludzie w Progresji tak
dobrze znają tekst tej piosenki. Jednym z najbardziej lirycznych momentów
podczas tego koncertu było wykonanie utworu „The Fool”, należącego do tych
raczej spokojnych. Gdy członkowie zespołu śpiewali tę kompozycję, na ich twarzy malowały się różne
emocje, obok których nie można było przejść obojętnie. Publiczność pod sceną stała zasłuchana, a przepiękne wizualizacje
świetlne i dym, pojawiąjący się na scenie tworzyły niesamowity klimat. Po kilku bisach muzycy zeszli ze sceny. Wtedy niektórzy pomyśleli, że
pewnie już nie wrócą bo „bisy już były”, jednak w Progresji znaleźli się
również tacy, co nie przestawali klaskać, krzyczeć i tupać. Po chwili na scenie pojawił się Sebastian Szary z kartką w ręku i zaczął
„I don’t know Polish, but I have something written here i wtedy zapytał ,więcej?
Wtedy rozległy się gromkie brawa a ludzie zaczęli krzyczeć Yes! Następnie na scenie weszli pozostali muzycy i wybrzmiał ostatni utwór tego wieczoru. Była to
bardzo energiczna, instrumentalna kompozycja. Publiczność w Progresji zaczęła
tańczyć. Na koniec jeden z wielkich fanów Moderata wyjął płytę z mazakiem i
udało mu się zdobyć autograf jednego z członków zespołu, a inni mogli tylko pozazdrościć.
Ten wieczór w Progresja
Music Zone na pewno zapamiętam na długo. Muzycy zespołu Moderat zagrali fantastyczny
koncert, dopracowany w każdym szczególe. Publiczność w klubie byłaby bardzo
zaangażowana i mogłam zaobserwować, że wszyscy się doskonale bawili podczas
tego występu. Mam nadzieje, że po tak wspaniałym przyjęciu w Polsce niemieccy
muzycy powrócą niebawem na kolejne koncerty w naszym kraju, których na pewno sobie nie odmówię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz