niedziela, 24 kwietnia 2016

Vökuró - Creatures


3 lata to szmat czasu – właśnie tyle musieliśmy czekać na debiutancki album studyjny warszawskiego kolektywu Vökuró. Płyta miała swoją premierą 1 kwietnia 2015 i ukazała się nakładem wytwórni Requiem Records. Warto było czekać na to wydawnictwo.

Zanim muzycy nagrali swój debiutancki album, opublikowali kilka bardzo intrygujących utworów, które zwróciły uwagę fanów elektronicznego brzmienia i nie tylko. Zaczęło się od kompozycji „The Tyger”, inspirowanej twórczością Williama Blake. Tak naprawdę członkowie zespołu napisali muzykę do wiersza tego brytyjskiego autora, o tym samym tytule. Później powstawały kolejne kompozycje, aż w końcu doczekaliśmy premiery całego krążka. Płyta składa się z zaledwie 8 utworów, niektórzy pomyślą, dopiero epka, jednak jej długość to ponad 43 minuty.

43 minuty pełne muzycznych wrażeń i emocji. Muzycy sami zaznaczyli, że ich utwory opowiadają właśnie o duchowości, uczuciach oraz miłości. Album został utrzymany w klimacie minimalistycznej elektroniki, od której nie można się oderwać. Na tym wydawnictwie piosenki stosunkowo energiczne przeplatają się z tymi spokojniejszymi. Płyta nie jest wolna od wpływów muzyki islandzkiej oraz indiańskiej. Bardzo ważną role w każdej piosence pełni podkład instrumentalny nagrany przy użyciu między innymi: synthezatorów, gitary, perkusji czy fletu. Niektóre dźwięki budzą ogromny niepokój, a cały album skłania do refleksji i należy słuchać go w ogromnym skupieniu. Teksty są nacechowane emocjami, głównie negatywnymi. Poza tym uwagę przykuwa również okładka, przedstawiająca wokalistkę przebraną w strój indiański.

Już od pierwszej sekundy słychać delikatne beaty elektroniczne, wzbudzające niepokój, następnie dołącza rozemocjonowany wokal, potęgujący to uczucie. W utworze tytułowym widoczne są również wyraźne wpływy muzyki folkowej. W pewnym momencie wokalistka musi przekrzyczeć coraz głośniejszy podkład instrumentalny. Muzyka w piosence The Tyger - zdecydowanie bardziej jednostajna, pozwala uspokoić emocje, które wywołał utwór „Creatures”, a ciepły głos wokalistki koi. Kompozycja „Darkness Fades Out” zupełnie różni się od poprzedniego utworu, bardziej energiczna i po raz kolejny wzbudzająca ogromny niepokój – jeszcze większy niż podczas piosenki Creatures. Utwór „Light A” jest bardzo spokojny, wprawia w ogromne zasłuchanie. Uwagę zwraca również tekst traktujący o tym, że czasami światło jest gorsze niż mrok. Kolejne kompozycje również nie są wolne od wpływów muzyki folkowej, doskonale dopasowanych do bitów elektronicznych. Wokal w tych utworach jest przepełniony emocjami, obok którego nie można przejść obojętnie, ponieważ wprawia w ogromne zasłuchanie. Utwór zamykający tę płytę nosi tytuł „Glassy Eyes” –  to kolejna bardzo spokojna piosenka na tym albumie, która zawiera w sobie wszystkie emocje zawarte w pozostałych utworów, zarówno te negatywne jak i pozytywne. Pod koniec piosenka się nagle „urywa”, wtedy słuchacz budzi się z muzycznego transu i zadaje sobie pytanie „Co dalej?”. Album się skończył i pozostawił może lekki niedosyt, ponieważ chciałoby się usłyszeć kolejną kompozycje. Na nie trzeba jeszcze poczekać, miejmy nadzieję, że nie aż 3 lata.

Album Creatures to muzyczna uczta dla fanów elektronicznego grania i w dodatku z Polski. Nie można przejść obok tego wydawnictwa obojętnie, ponieważ zawiera w sobie ogrom emocji. Mimo młodego wieku muzycy wykazali się ogromną dojrzałością artystyczną, co wróży im świetlaną przyszłość na rynku muzycznym zarówno w Polsce jak i zagranicą. Jest to jeden z najlepszych debiutów na polskiej scenie muzycznej ostatniego okresu. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz