Muzycy zespołu
Radiohead wywołali niemałe zamieszanie w internecie w ostanim okresie. Najpierw
wysłali intrygującą wiadomość do swoich fanów, mieszkających w Wielkiej
Brytanii. Później zniknęły wszystkie posty na ich profilach społecznościowych.
Była to dość przewrotna zapowiedź ich 9 albumu studyjnego A Moon Shaped Pool,
który został wydany „ z zaskoczenia” 8 maja 2016 r.
Radiohead na tym albumie prezentuje swoje nowe
oblicze i nie ma w tym określeniu zbytniej przesady. Jest to płyta bardzo
różnorodna. Łączy w sobie wiele gatunków muzycznych. Słychać tutaj między
innymi muzykę symfoniczną, odrobinę elektroniki czy nawet ambient. Na tym
wydawnictwie znalazły się utwory spokojne, ale też takie bardziej energiczne.
Album został dopracowany w każdym szczególe. Nie znajdziemy na nim żadnego
przypadkowego dźwięku. Wszystko zostało przemyślane w taki sposób, aby nie
zanudzić słuchacza. Muzykom zdecydowanie się to udało. Płyty można słuchać z
zapartym tchem od pierwszej aż do ostatniej sekundy i z każdym kolejnym
przesłuchaniem odkrywamy coś nowego.
Za specjalistkę w
kwestii twórczości Radiohead nigdy się nie uważałam, więc być może dźwięki,
które uznałam za nowe już wcześniej się pojawiły. Jednak nie zmienia to faktu,
że album mnie nie zawiódł. Płyta można uznać za raczej smutną, choć nie
zabrakło dość energicznych kawałków takich jak na przykład utwór otwierający „Burn
The Witch”. Pozostałe piosenki są raczej spokojne i zostały do nich napisane
bardzo ciekawe orkiestracje, których chyba nikt się nie spodziewał, bo przecież
Radiohead kojarzy się głównie z szeroko pojętym alternatywnym graniem.
Wcześniej było dużo różnego rodzaju „ogólników”,
w takim razie przejdźmy do szczegółów. Na tym albumie znalazło się kilka
utworów, które w jakiś sposób się wyróżniają, przykuwają uwagę słuchacza,
sprawiają, że chciałoby się włączyć je jeszcze raz, jeszcze raz zatopić w
muzyce, czy po prostu odkryć wcześniej niezauważone dźwięki. W takim zestawieniu na pierwszy plan wysuwa się
utwór „Decks Dark”, przypominający może nieco wczesną twórczość tego zespołu.
Charakterystyczny smutek od wielu lat słyszalny w głosie Thoma Yorke'a
nie pozwala o sobie zapomnieć. Artysta śpiewa w sposób bardzo emocjonalny, a
delikatne dźwięki pianina w tej piosence doskonale komponują się z jego wokalem. Nieco przesterowane gitary dodają jeszcze uroku
temu utworowi. Najsmutniejszą kompozycją na tej płycie jest z kolei „Daydreaming”,
będąca przeciwieństwem utworu otwierającego to wydawnictwo. Muzycy
mieli niesamowicie oryginalny pomysł zestawiając te dwie piosenki – gitarową „Burn
The Witch” i bardzo spokojną „Daydreaming”. Dla wielu tak „drastyczna zmiana klimatu” może
się okazać nie do przejścia, jednak trzeba przyznać, że dodaje ona uroku temu
albumowi. Idąc tropem poszukiwacza zaginionych perełek
muzycznych warto również zwrócić uwagę na utwór „Ful Stop” . Jest to kompozycja
budząca ogromny niepokój, momentami industrialna. W tej piosence ważną rolę
pełni delikatny wokal zestawiony z raczej nieprzyjemnymi dźwiękami, które z
jednej strony nie końca do niego pasują, a z drugiej tworzą z nim intrygującą całość. Kompozycji o
dłuższym tytule niż „Tinker Tailor Soldier Sailor Rich Man Poor Man Beggar Man
Thief” dawno nie widziałam, jednak ta nazwa to nie jedyny element przykuwający
uwagę. Na pierwszy plan wysuwają się delikatnie beaty elektroniczne, które występują
w połączeniu z partią instrumentów smyczkowych i dźwiękami fortepianu. Utwór
kojarzy się z fragmentami soundtracków wielu filmów, bo właśnie tak zaskakujące
muzyczne połączenia w nich występują. Uwagę zwraca również nieprzeciętny i bardzo
emocjonalny głos Thom Yorke’a. Te wszystkie połączenia czynią tę kompozycję wyjątkową.
Pozostałe piosenki, znajdujące się na tym albumie są również warte
przesłuchania, ponieważ tylko
odsłuchując w całości ten album, można dostrzec pełnię jego uroku.
Płyta "A Moon
Shaped Pool" jest jednym z najbardziej wyczekiwanych albumów tego roku. Jej
premiera była niespodziewana, choć już wcześniej muzycy wysyłali sygnały o nowym
wydawnictwie. To album dobry, dopracowany w każdym szczególe, choć pewnie
niektórzy fani Radiohead nie spodziewali się „symfonicznego wydawnictwa”. Z
niecierpliwością czekamy na trasę koncertówą tej supergrupy, miejmy nadzieję,
że niedługo muzycy ponownie odwiedzą nasz kraj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz