Niedawno w moje ręce dostały się płyty brazylijskiej wokalistki o pseudonimie Dillon. To młoda artystka, która w swojej twórzczości łączy delikatne elektroniczne brzmienie z pięknym poetyckim tekstem. W swojej karierze wydało dwa albumy, które niesamowicie różnią się od siebie. The Unknown to płyta zdecydowanie spokojniejsza w porównaniu do pierwszego krążka, zatytułowanego This Silence Kills.
Dillon to brazylijska piękność, która potrafi śpiewać jak nikt inny. Jest bardzo młoda ( ma dopiero 26 lat), natomiast charakteryzuje się ogromną dojrzałością i wrażliwością muzyczną. Jej utwory uspokajają, pozwalają na oderwanie się od otaczającej nas rzeczywistości.
Debiutancki album Dillon zatytułowany This Silence Kills, wydany w 2011 roku jest utrzymany w klimacie delitkatnej muzyki elektronicznej. Składa się z 12 utworów, z których każdy zawiera delikatne beaty elektroniczne. Piosenka zatytułowana Tip Tapping to połaczenie muzyki elektronicznej z brzmieniem pop rockowym oraz odrobiną folku. To utwór łatwo wpadający w ucho, który jest chyba najweselszy z całej płyty. Na przeciwnym biegunie muzycznym znalazła się piosenka Your Flash against mine. Ma ona wyraźne folkowe brzmienie z doskonale słyszalnym fortepianem, którego dźwięk sprawia, że ten utwór jest niezwykle klimatyczny. Oprócz tego instrumentu można w tej kompozycji usłyszeć dźwięk fujarki, która doskonale komponuje się z głosem wokalistki. Najsmutniejszym utworem na tej płycie jest kompozycja nie mająca żadnego tytułu. Przypomina mi ona muzykę klasyczną. Słyszę w niej fortepian, wiolonczelę oraz inne instrumenty smyczkowe.
Tego albumu najlepiej słucha się w całości i bez żadnych przerw. Dopiero po przesłuchaniu całości zdałam sobie sprawę, że każda piosenka brzmi zupełnie inaczej na płycie, gdy jest otoczona przez inne utwory.
Dillon w kwietniu 2014 wydała swój drugi album, zatytułowany The Unknown. Jest on utrzymany w klimacie nieco folkowym z elementymi muzyki elektronicznej, niejednokrotnie bardzo wyraźnymi. W wielu utworach bardzo szybko zmienia się tempo. Mimo wszystko album bardzo się różni od poprzedniego. Widać, że Dillon wybrała trochę inną ścięźkę muzyczną, komponuje spokojniejsze i smutniejsze .utwory Moja szczególną uwagę zwrócił utwór tytułowy. Jego tekst jest niesamowicie poetycki. Dużo się w nim „muzycznie dzieje”. Na początku kilka spokojnych dźwięków,a potem dość intenywne beaty elektroniczne. Wydaje mi się , że najsmutniejszym utworem z całej plyty jest kompozycja Forward. Dillon śpiewa ten utwór łamiącym się głosem przy akompaniamencie fortepianu i odrobinie beatów elektronicznych. Teraz powinnam napisać o utworze, który wywołał mój uśmiech na twarzy, jednak takiego nie znalazłam.
Ta płyta to piękno przejmująco smutne piękno, przez które na pewno przemawia odrobina nadziei na przeżycie lepszych dni.
Dillon to artystka niesamowicie oryginalna o nietypowej urodzie, dlatego nazwałam ją brazylijską pięknością. W jej muzyce słychać wyraźne wpływy folkowe i elektroniczne, a piękno jej tekstów, dodaje uroku wszystkim utworom. Albumy są niesamowicie różnorodne. Mimo swojego młodego wieku Dillon to artystka charakteryzująca się ogromną dojrzałością muzyczną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz